Właśnie zakończył się Festiwal "Szczebrzeszyn - Stolica Języka Polskiego". Wydarzenie pojawiło się po raz pierwszy na festiwalowej mapie Polski, ale gorąco wierzę, że nie ostatni. Przez miniony tydzień Szczebrzeszynem zawładnęły spotkania autorskie, przedstawienia teatralne, koncerty, filmy i wykłady. Było po prostu wspaniale. Przede wszystkim ze względu na znakomitych artystów, cudownych prowadzących, fantastyczną pogodę, ale także z powodu niezwykłego klimatu, który panował w Miasteczku Festiwalowym. Jeszcze nigdy tak dobrze i swobodnie nie czułam się na żadnym z tego typu festiwali. Bez zbędnej nonszalancji, pozerstwa, wymuszonych etykiet i gwiazdorstwa, zupełna otwartość i naturalność. Cudowna księgarnia otwarta od rana do późnych godzin wieczornych, urocza kawiarenka, białe stoliki i krzesła przypominające mi odwiedzoną niegdyś nad brzegiem oceanu kubańską restaurację Casa de Al Capone. Widoki były co prawda zupełnie inne, ale równie urokliwe. Przepiękne zakole rzeki Wieprz i zwisające z drzew niczym dorodne jabłka, białe literki, polskiego alfabetu. Organizator wykazał się doprawdy wybornym gustem i wyrafinowanym stylem.
Najmilej wspominam spotkanie autorskie z profesorem Bralczykiem, zabawne quizy doktor Kruszewskiej oraz ciekawe zajęcia z paniami z Bibliocreatio. Największe wrażenie zrobiła na mnie gra aktorska Samuela Atzmona-Wircera w spektaklu Ostatnia miłość według opowiadania Isaaca Bashevisa-Singera.
Oprócz kilku małych wpadek, związanych z przesunięciami godzin spotkań, generalnie wszystko było na wysokim poziomie. Życzę sobie więcej tak dobrych, tak udanych w przekazie i formie festiwali.
Po tak owocnym literacko tygodniu, gdy zasiadam do zebrania w całość przechwyconych myśli i rodzących się inspiracji czuję się dokładnie jak żona Lwa Tołstoja, która została poproszona przez niego o przepisanie na czysto jednej z jego powieści:
"Kiedy zasiadam do pisania, zostaję porwana w świat poezji i chwilami wydaje mi się nawet, że to nie twoja powieść jest taka dobra, ale że to ja jestem taka mądra."
Spotkanie autorskie z prof. Jerzym Bralczykiem w głównym namiocie festiwalowym
Spotkanie autorskie z panem Eustachym Rylskim w namiocie nad rzeką
Kolejne spotkanie z panią Kasią Bondą, równie miłe i udane jak to krakowskie w czerwcu